Do tarnowskiego Azylu trafiły jako pisklęta. Pod okiem opiekunów i weterynarza dorosły i nauczyły się samodzielności. Teraz dwa myszołowy, puchacz i sójka odzyskają wolność.
Tarnowski Azyl dla Psów i Kotów oprócz swojej podstawowej działalności, czyli opieki nad zwierzętami domowymi, zajmuje się także opieką, leczeniem i rehabilitacją zwierząt dziko żyjących. Pensjonariuszami Azylu były już m.in.: myszołów albinos, sarny, łoś, lisy, zaskrońce i jeże. - Po takie zwierzaki jedziemy, jak na typową interwencję, czyli po stosownej informacji od policji czy Straży Miejskiej – mówi Janusz Łabno, dyrektor zakładu przy ulicy Cmentarnej. - Po przyjeździe określamy skalę potrzeb i albo pomagamy zwierzętom na miejscu albo zabieramy je do Azylu. Tutaj nasz weterynarz leczy zwierzęta i rehabilituje je. A gdy są już zdrowe i zdolne do zdobywania pokarmu, wypuszczamy je na wolność, zazwyczaj w to miejsce, z którego je zabraliśmy.
Jako pisklęta trafiły do Azylu dwa myszołowy i puchacz, które w najbliższy piątek odzyskają wolność. Towarzyszyć im będzie sójka, także dotychczasowa pensjonariuszka Azylu. Ptaki zostały odchowane i nauczone podstawowych umiejętności niezbędnych do przeżycia na wolności, przede wszystkim zdobywania pożywienia. - Ptaki wypuścimy koło naszego Azylu na zielonych terenach przy Lasku Lipie. Zapewne jakąś chwilę będą jeszcze krążyły wokół Azylu, aż w końcu znajdą swoją drogę i odlecą na dobre – mówi Adrian Starzyk, kierownik Azylu.