Niech rośnie nam Irena

 Irena to imię lipy na skwerku obok tarnowskiego teatru. Tak miała na imię też żona Ludwika Solskiego, którego popiersie stoi nieopodal. Konkurs na imię ogłoszony został wiosną, propozycji imienia Irena było kilka, ale jako pierwsza zaproponowała je Dorota Janusz-Bobka, stała bywalczyni teatru.

 

Drzewko na skwerku obok tarnowskiego teatru zostało oficjalne nazwane. Od dzisiaj ma na imię Irena, tak jak żona Ludwika Solskiego, choć na razie to jeszcze Irenka. Konkurs na imię dla drzewka rozpoczął się wiosną tego roku. Do teatru wpłynęło kilkadziesiąt maili z bardzo różnymi pomysłami, związanymi z Solskim, roślinami, a nawet... z piłką nożną. Wśród nich powtarzało się jedno – Irena. Jako pierwsza wpadła na taki pomysł stała bywalczyni teatru, pani Dorota Janusz-Bobka. – Drzewo się zmienia, kobieta się zmienia. Cztery pory roku, to cztery oblicza Ireny. Pani Solska była artystką, malarką, projektowała znakomite kostiumy i występowała w nich, więc one wiosną, latem, jesienią i zimą z nią będą – mówi pani Dorota.

Do dyrekcji teatru przemówiło natomiast greckie znaczenie tego imienia. – Z greki Irena to pokój. A my przecież tego oczekujemy w długofalowej perspektywie, żeby nam się spokojnie żyło – dodał Rafał Balawejder, dyrektor teatru im. Ludwika Solskiego.

Pani Dorota w ramach podziękowania otrzymała „dożywotnią” wejściówkę na wszystkie spektakle.

Jak informuje tablica przy drzewie, lipa przez Słowian uważana była za drzewo święte. Miała chronić przed piorunami i złymi duchami. Grecy natomiast uważali ją za symbol niewinności i czystości. Lipa jest drzewem długowiecznym.

 

09.09.2021
Twój komentarz:
Ankieta
Czy wiesz, na kogo oddasz głos w drugiej turze wyborów?
| | | |