Przemysł i Środowisko - trudne partnerstwo

Przemysł i Środowisko - trudne partnerstwo
Co jakiś czas pojawia się mediach informacja o sprzeciwach lokalnych społeczności, a często także władz samorządowych, dotyczących górnictwa odkrywkowego. U podstaw tych protestów leży najczęściej założenie, że górnictwo w drastyczny sposób niszczy środowisko, nie dając nic w zamian. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Program Natura 2000 zaczyna "wykańczać" polskie kopalnie kruszyw.


Nie bo nie, czyli ekoterroryzm
Bezpieczeństwo surowcowe kraju wiąże się nierozerwalnie z eksploatowanymi odkrywkowo złożami, przede wszystkim kruszyw - piasków, żwirów, kamieni drogowych i budowlanych, oraz z mniej licznymi, ale większymi i o dużym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego złożami węgla kamiennego. Wykorzystanie kopalin jest jednym z niezbędnych warunków realizacji zasady zrównoważonego rozwoju. Wejście Polski do Unii Europejskiej i konieczność dostosowania się do jej dyrektyw na różnych polach skutkowało m.in. powstaniem ogromnej ilości mniejszych i większych organizacji ekologicznych, które z zapałem włączają się w ocenę szkodliwości górnictwa, stosując przy tym zazwyczaj nadinerpretację przepisów prawa. Sprzeciwy społeczności lokalnych, a często także władz samorządowych w odniesieniu do już działających lub mających powstać kopalni odkrywkowych, opierają się często na zasadzie "nie, bo nie" i mając poparcie ekologów noszą często znamiona ekoterroryzmu. Zwyciężają mity, a irracjonalne obawy biorą górę nad opiniami geologów złożowych i górników. Opinii takich zabrakło również przy wyznaczaniu polskich obszarów europejskiej sieci Natura 2000 i przy ocenie potencjalnych zagrożeń za strony górnictwa dla chronionych obszarów. Jak twierdzą dr inż. Edyta Sermet i dr inż. Jerzy Górecki z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, Natura 2000 jest w warunkach polskich zbyt restrykcyjną formą ochrony przyrody.

 

Sztuczna Natura
Natura 2000 to system który tworzy sieć obszarów chronionych we wszystkich 27 krajach Wspólnoty Europejskiej i który chronić ma zagrożone składniki różnorodności biologicznej. Obszary sieci zdefiniowano w dwóch dyrektywach: tzw. dyrektywie ptasiej wyznaczającej Obszary Specjalnej Ochrony Ptaków OSO i w tzw. dyrektywie siedliskowej określającej Specjalne Obszary Ochrony Siedlisk SOO. Ponieważ dyrektywy nie mają mocy prawnej na obszarach państw - członków WE, a formułują jedynie unijne cele i spodziewane rezultaty działań, również w przypadku dyrektyw ptasiej i siedliskowej sposób tworzenia obszarów chronionych pozostawiono poszczególnym krajom. Komisja Europejska zastrzegła sobie jedynie prawo oceny i weryfikacji listy obszarów oraz ich zatwierdzenie jako składnika całej sieci Natura 2000. Polska zamknęła listę obszarów w ostatnich miesiącach 2009 roku, a konsultacje dotyczące wybranych terenów były wyjątkowo pośpieszne i niedbałe. Pismo Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska z 29 kwietnia 2009 roku obligowało rady ponad tysiąca gmin do wyrażenia opinii na temat obszarów "narutowych" w ciągu... 30 dni. Tym sposobem w proponowanych projektach obszarów nie udowodniono realnej potrzeby ochrony siedlisk, nie dokonano szczegółowych ich inwenteryzacji, włączono do obszarów chronionych wiele terenów leśnych i rolnych oraz dość swobodnie zinterpretowano program ochrony gatunków, które choć chronione, występują jednak na obszarze całego kraju i nie stanowią podstawy tworzenia obszarów "narutowych". Ponadto granice poszcególnych obszarów wyznaczano bez uprzednich badań, dotyczących chocby granic żerowania poszczególnych gatunków. Jednym słowem, wyznaczanie sieci obszarów chronionych odbywało się raczej na wyczucie i bardzo często na wyrost. W grudniu 2009 roku polska lista zawierała 141 OSO i 823 SOO, pokrywające 21% powierzchni kraju. Na podstawie danych Komisji Europejskiej, wszystkie nowe państwa Unii Europejskie w tym także Polska wykazały w tym zakresie sporą nadgorliwość. Średnia wielkość OSO w "starej Europie" wynosi 109,7km2, a w Polsce 391,7km2. Jest to ponad pięciokrotnie więcej niż w znacznie bogatszych przyrodniczo Włoszech. A przecież obszary 23 parków narodowych, 120 parków krajobrazowych i ponad 1000 rezerwatów przyrody oraz projektowane nowe parki narodowe i krajobrazowe co w sumie da obszar pokrywający ok. 12% ogólnej powierzchni, w większości krajów byłby wystarczający do ochrony bioróżnorodności i różnorodności krajobrazu.

Niepotrzebnie i w wielu wypadkach bezzasadnie do obszarów Natura 2000 włączono wiele obszarów złożowych, w tym tych już eksloatowanych. Pociągnęło to za sobą absurdalne bariery w zagospodarowaniu złóż, a uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach eksploatacji stało się nie tylko czasochłonne i trudne, ale często wręcz niemożliwe. A nawet jeśli już się to uda i zostanie wydana koncesja na eksploatację złóż w granicach obszarów "naturowych" lub w ich pobliżu, opłacalność takie działalności znacznie się obniża. Na przedsiębiorców spadają koszty wykonania wszelkich planów, koszty zarządzania tymi obszarami i koszty dostosowania infrastruktury do wymagań tych obszarów. A nie są to koszty małe, przy czym często na granicy absurdu, tak jak np. obowiązek monitoringu (przez cały okres eksploatacji) liczebności i stanu zauważonych ptaków, "z uwzględnieniem okresu rozrodczego oraz migracji wiosennej i jesiennej". Dotyczy to także złóż kjtóre znajdują się w sąsiedztwie "specjalnego obszaru ochrony siedlisk" lub "w pobliżu niezwykle ważnych korytarzy przelotowych ptaków wędrownych oraz w rewirach rzadkich ptaków drapieżnych". Paradoksalnie taki kosztowny monitoring prowadzi do stwierdzeń, że populacje wielu gatunków, szczególnie na żwirowniach, raczej się zwiększają . Również nakaz obudowy refulera nieprzeźroczystymi ekranami zasłaniającymi przed ptakami chodzącego po pomoście operatora wydaje się kuriozalny w sytuacji gdy ptaki często składają jaja i wychowują młode na w pełni czynnych urządzeniach. Obecnie około 300 złóż kruszyw piaskowo - żwirowych i to o różnej genezie jest objętych obszarami "naturowymi" Potencjalne straty gospodarcze wynikające z zaniechania ich eksploatacji przyniosłoby straty rzędu 74 mld. złotych. Konieczna więc staje się rzetelna dyskusja, która posłuży i interesom gospodarczym i ochronie środowiska. Zdaniem geologów i górników, błędem było obejmowanie tak wielu złóż obszarami Natura 2000, gdyż opinie o wyjątkowej szkodliwości górnictwa są mocno wyolbrzymione. Ale wciąż o Naturze 2000 należy rozmawiać bez złych emocji, ze zrozumieniem racji wszystkich stron i z chęcią osiągnięcia kompromisu, który jest możliwy. Chodzi jedynie o prawidłowe rozumienie pojęcia zrównoważonego rozwoju.

 

A ptactwo swoje wie
Wyrobiska odkrywkowe i poeksploatacyjne oraz kamieniołomy, sprzyjają wbrew pozorom tworzeniu nowych siedlisk przyrodniczych, zarówno roślin jak i zwierząt. Jak dotąd nie ma żadnych niepodważalnych dowodów na niszczenie lub ograniczanie przez górnictwo ilości ptactwa. Wręcz przeciwnie, są udokumentowane przykłady przyrostu na tych terenach populacji ptaków, ich pojawiania się w nowych miejscach, zakładania gniazd na ścianach kopalń piaskowych czy zwiększenia ilości ptactwa wodnego w zarastających roślinnością wyrobiskach. Płochacz halny, znany wcześniej tylko z Tatr pojawił się w jednym z kamieniołomów Beskidu Niskiego, a białorzytka i świergotek polny zadomowiły się - nigdy wcześniej tu nie widziane - w łomie kalcytu żyłowego koło Kielc. W przypadku kopalń odkrywkowych działalność wydobywcza ma raczej znaczenie "naturotwórcze" niż destrukcyjne. A tereny pogórnicze kształtują nowe wartości środowiska. Sporo kopalń dokonało już modyfikacji technik urabiania poprzez stosowanie cichszych refulerów, tworzone są specjalne wyspy na zbiornikach eksploatacyjnych w celach ochrony siedlisk oraz ochrony poszczególnych gatunków roślin i zwierząt.

Założenie, że górnictwo tylko niszczy przyrodę jest całkowicie błędne. Konieczne jest zrozumienie, że górnictwo stanowi jedną z najważniejszych form inżynierii środowiska.

 

Opracowano na podstawie pracy dr inż Edyty Sermet i dr inż. Jerzego Góreckiego

| | | |